Choć od lat grała na gitarze i pisała piosenki, nic nie wskazywało, że zostanie piosenkarką. Jednak w ubiegłym roku aktorka, modela i projektantka objawiła światu swój muzyczny talent – wiosną ukazał się debiutancki singiel "ICU", a jesienią pełnowymiarowy album "Places". – Swoją muzyczną pasję trzymałam w tajemnicy, wstydziłam się. Znam wielu utalentowanych muzyków, którzy zasługują na sukces, ale on nie przychodzi – mówiła Lou Doillon w pierwszym polskim wywiadzie udzielonym Annie Gacek.
– Zdumiewa mnie to, że dziś ktoś ze mną rozmawia jak z muzykiem. Jestem grupie, która nigdy nie miała znaleźć się na scenie! Fantazjowałam o tylu muzykach stojących na niej, ale nigdy o tym, że sama tam stanę – przekonywała artystka.
Debiutancką płytę sprezentowała sobie na 30. urodziny. – To były ważne urodziny, wcześniej żyłam pod wielką presją czasu, trzydziestka oznaczała dla mnie śmierć. Kiedy przekroczyłam tę granicę, przyszło kompletne odrodzenie. Teraz czuję się jak feniks, jestem zachwycona tą dekadą. Wszystkich wkurzyłam, debiutując jako trzydziestolatka. Ironicznie pytali, czy to aby nie za późno – wspominała Lou Doillon.
– Mam wielkie szczęście w życiu, otaczają mnie piękni ludzie, w szerszym znaczeniu tego słowa. Ale do siebie podchodzę krytycznie, wyznaczyłam sobie surowe standardy. Jestem wiecznie niezadowolona, ciągle gdzieś gnam, wciąż chciałabym robić coś więcej. Sama siebie wkurzam, nakręcając się: maluj więcej, szkicuj więc, pisz więcej, śpiewaj więcej – mówiła rozmówczyni Anny Gacek .
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy, w której Lou Doillon opowiadała również o swojej nieszablonowej rodzinie, relacjach z mężczyznami, macierzyństwie i oczywiście o samej muzyce, a w tym wyjątkowej współpracy z Etienne'em Daho.
"Offensywa" w Trójce w każdy piątek po godz. 22.00.
